poniedziałek, 4 lipca 2016

II. Żad­na wiel­ka miłość nie umiera do końca. Możemy strze­lać do niej z pis­to­letu lub za­mykać w naj­ciem­niej­szych za­kamar­kach naszych serc, ale ona jest spryt­niej­sza – wie, jak przeżyć.

Nigdy nie pomyślałabym, że w chłodną listopadową noc może być mi tak ciepło tym bardziej biorąc pod uwagę fakt, że miałam na sobie balerinki i spódnice, a na bluzkę z cieniutkimi ramiączkami narzuciłam czarną, skórzaną kurtkę. Alkohol ma niezwykłe właściwości rozgrzewające.
- Wyciągniesz klucze? - spytała Lena, opierając się o bramę.
- Mhm. - mruknęłam, wkładając rękę do torebki i próbując je znaleźć co wcale nie było takie proste.
- Ty i twoja torebka. - westchnęła, sięgając do swojej i w tej samej chwili wyciągnęła komplet kluczy. - Wiesz, że połowa rzeczy, którą tam trzymasz jest ci w ogóle niepotrzebna?
- A skąd to możesz wiedzieć? Nigdy nie wiadomo co się człowiekowi może przydać. Ja jestem po prostu zawsze zabezpieczona. - odpowiedziałam, wchodząc za nią na podwórko. Była trzecia nad ranem, a my zmęczone, spocone i spragnione czegokolwiek do picia wracałyśmy z wycieczki po klubach, którą urządziłyśmy sobie z okazji urodzin Leny, które wypadają w środku tego tygodnia.
- Mieszkamy w chyba najlepiej zabezpieczonym domu w Krakowie - stwierdziła, wkładając tym razem klucz do głównych drzwi i próbując go przekręcić, bez skutku. - Co jest... - mruknęła, pod nosem.
- Może spróbuj na dolny zamek? - zaproponowałam, opierając się o ścianę bo nogi odmawiały mi już posłuszeństwa.
- Też nic.
- Daj ja spróbuję. - powiedziałam, biorąc od niej klucze. Rzeczywiście chyba się zacięły. - Wygląda na to, że musimy tutaj się przekimać. - zaśmiałam się.
- Niemożliwe. - odparła, prawie wyrywając mi klucze z ręki.
- Zajmuję ten kąt. - szepnęłam, siadając sobie w nim po turecku i opierając głowę o ścianę.
- To nie jest śmieszne. - syknęła, piorunując mnie wzrokiem, a ja zagryzłam policzek od środka, żeby przestać się śmiać. Jak to możliwe, że ona zawsze jest trzeźwiejsza i bardziej rozsądna? Mnie ta sytuacja naprawdę bawiła. - Zadzwoń do Julki. Obudzimy ją, trudno.
- Dzwonię. - wymamrotałam sennie. Pomysł z zajęciem tak wygodnej do spania pozycji chyba nie był najlepszy. Na szczęście ze znalezieniem telefonu nie miałam takiego problemu i już po chwili szukałam w kontaktach Julki. - Nie odbiera. - powiedziałam, wybierając jej numer ponownie. Nagle w szybie, znajdującej się w drzwiach pojawiło się światło, a chwilę potem usłyszałam dźwięk otwieranego zamka. Boże, obudziłyśmy staruszka. Aż otworzyłam usta ze zdziwienia, gdy zamiast naszego właściciela zobaczyłam w drzwiach jego wnuka. W spodenkach.. Bez koszulki.. Zamknij buzie, upomniałam się w myślach.
- Cześć. - szepnęłam razem z Leną, która była chyba w takim samym szoku. Popatrzył najpierw na nią, a potem przeniósł wzrok na mnie i lekko się uśmiechnął. Wstałam niezgrabnie, podpierając się ściany. Pewnie wyglądałam jak ktoś, kto zaliczył totalnego zgona i nie jest w stanie ustać na nogach.
- Cii.. Wchodźcie. - powiedział, robiąc nam miejsce.
- Dzięki. - mruknęłyśmy obie, przechodząc obok niego.
- Możesz mi pokazać na które zamki zamykacie? - szepnęłam. Tak, jakbym jutro miała to pamiętać.
- Zawsze na te dwa. Tylko pamiętajcie, że tutaj musicie kręcić w drugą stronę... - mówił coś, wskazując dziurki od klucza ale ja skupiłam się na jego klatce piersiowej. Jejku...
- Zapamiętamy. - odezwała się moja współlokatorka, która wszystko dokładnie zarejestrowała. Dobrze, że przynajmniej ona na tym mieszkaniu jest w miare rozsądna.
- Dobranoc. - pożegnałam się, próbując posłać mu uwodzicielski uśmiech, który po chwili zmienił się w grymas bo przypomniałam sobie, że wyglądam pewnie tak źle, że silenie się na jakikolwiek podryw będzie bardziej żałosne, niż urocze. Machnęłam jeszcze ręką na odchodne, nie wiem dlaczego i weszłam do pokoju. Zdjęłam buty i rzuciłam się na łóżko, chcąc czekać na Lenę i zacząć analizować sytuacje spod drzwi ale odpłynęłam, gdy tylko moja głowa znalazła się na poduszce.


Obudził mnie dźwięk patelni uderzającej o kafelki w kuchni. Koszmarny dźwięk. Otworzyłam oczy i wiedziałam, że już nie zasnę. Usiadłam na łóżku i dopiero wtedy poczułam ból, który przeszywał mi całą głowę. No tak, to kac. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu czegokolwiek do picia ale jak zwykle niczego nie było. Przy okazji zauwazyłam, że Leny łóżko wygląda tak jakby przeszedł po nim huragan, a jego właścicielki w nim nie było. To niemożliwe, żeby wstała tak wcześnie i poszła na zajęcia.. A może to ona jest w kuchni? Niezgrabnie wstałam i otworzyłam drzwi. Przy lodówce, ku mojemu zaskoczeniu stała Julka, która wyglądała na wykończoną.
- Obudziłam Cię tą patelnią? - spytała, ziewając. - Przepraszam.. Tak mi się spać chce, że zaraz padne.
- Nie szkodzi. I tak muszę zaraz lecieć na uczelnie.. - odpowiedziałam, wyjmując z lodówki butelkę pepsi. - Uczyłaś się do późna?
Julka studiowała budownictwo na Politechnice Krakowskiej i przez tydzień uczyła się tyle ile ja chyba przez cały rok w liceum.
- Taa.. Uczyłam się.. - westchnęła, kończąc jajko. - Nie wiem kto wymyślił studenckie czwartki.. Mam dzisiaj kolosa, a co ja wczoraj robiłam zamiast się uczyć?
- Patrząc na to jak wyglądasz to zabalowałaś i to nieźle.. - zaśmiałam się. - W ogóle to dzwoniłam do ciebie w nocy bo nie mogłysmy sobie drzwi otworzyć.. Nie obudziłam cię?
- Jak mnie wtedy jeszcze w domu nie było.. Wróciłam ostatnim nocnym.. I jak weszłyście?
- Otworzył nam wnuk właściciela.. - powiedziałam z uśmiechem, przypominając sobie jak dobrze wyglądał bez koszulki.
- Widziałam go dzisiaj.. Wchodził do tego pokoju obok was.. On tam będzie mieszkał? - zmarszczyła brwi, a ja wzruszyłam ramionami.
- Nie mam pojęcia.. Miał się tam jakiś chłopak wprowadzić.. Czekaj.. Czyli go w końcu widziałaś. I jak? - spytałam, siadając na parapecie.
- Szczerze? Nie w moim typie.. Cały miesiąc czekałam, aż go zobaczę a tu takie rozczarowanie..
- Rozczarowanie? - powtórzyłam z niedowierzaniem. - Może widziałaś kogoś innego?
- Nie.. Opisywałyście go tak dokladnie, że jestem pewna, że to był on. - odpowiedziała. - Pozmywam jak wrócę. - dodała, zerkając na zegarek i wybiegając z kuchni zanim ja zdążyłam wyjść z szoku po tym co usłyszałam.

Gotowa do wyjścia jeszcze dwa razy sprawdziłam czy mam w torebce najpotrzebniejsze rzeczy i wyszlam zamykając za sobą drzwi pokoju.
- Cześć. - usłyszałam niespodziewanie i aż podskoczyłam.
- O.. cześć. - odpowiedziałam, gdy w końcu zorientowałam się, że to mój współlokator. - Sorry za wczoraj... - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Nic się nie stało... Jakbym ja tak nie wracał.. - zaśmiał się. - Tak w ogóle to Michał jestem.. - przedstawił się, wyciągając dłoń w moim kierunku.
- Ala. - odparłam, ściskając ją. - Będziesz mieszkał w pokoju obok?
- Tak, tak.. Miał tutaj mieszkać inny chłopak ale zrezygnował w ostatniej chwili i ja zajmę ten pokój. Mam nadzieję, że to nie problem? - spytał, uśmiechając się zawadiacko, a ja chyba otworzyłam buzie z wrażenia ale nie jestem pewna. Problem? Dlaczego miałabym mieć problem z tym, że dziele łazienkę z wysokim brunetem o brązowych oczach i trzydniowym zaroście, który był tak dobrze zbudowany, że mógłby bez problemu sprzedać tą białą koszulkę, którą w tej chwili miał na sobie?
- Nie, skąd.. - odpowiedziałam jak zahipnotyzwana.
- Wychodzisz? - uniósł brwi, patrząc na moją torebkę.
- Tak. - odparłam automatycznie. - Jezu, autobus mi ucieknie.. - jęknęłam, patrząc na telefon.
- Trzymaj się. - rzucił za mną ale ja zdązyłam tylko unieść rękę i lekko nią machnąć.

O 17 wyszłam z biblioteki z całą torbą książek. Na ostatnich zajęciach z przemian ustrojowych i prawnych na ziemiach polskich mieliśmy wybrać temat pracy zaliczeniowej. Mój wybór padł na Polskie Państwo Podziemne, czego pożałowałam, gdy wzięłam do ręki książkę z ponad 1000 stron. Zbliżałam się właśnie do przystanku, gdy usłyszałam dźwięk powiadomienia z messengera. Ku mojemu zaskoczeniu był to Daniel...
-
Co tam?
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Chociaż sama nie wiedziałam dlaczego. Od ostatniej rozmowy minął miesiąc i przez ten czas żadne z nas nie próbowało nawiązać kontaktu.
- Właśnie wracam z biblioteki z całą torbą książek. :)
- I cieszysz się z tego?
- Haha, to jest śmiech przez łzy..
- Chyba, że tak.. :) W ogóle nie rozumiem dlaczego przestałaś się odzywać...
Co? Ja się przestałam odzywać? O tak, miałam do niego wypisywać, wiedząc, że ma dziewczynę i nie odzywał się do mnie od dwóch lat po tym jak ZNOWU zerwał ze mną kontakt.
-
A u mnie wszystko w porządku. Mam teraz lajtowy tydzień w którym mam tylko 2 godziny zajęć
Uff.. Mogę pominąć kwestię odzywania się.
-
Jak to? Dlaczego tak mało?
Aaa bo Ty robisz już magistra! :)
- No właśnie.. Ogólnie jest śmiesznie bo moja promotorka jest z Czech i z polskim kiepsko stoi..
- A angielski?
- Coś Ty..
Też słabo.
- No to Ci raczej za dużo nie pomoże.
- Nawet na to nie liczę.. Jak Ci się mieszka w Krakowie?
 
Nie odpisałam bo autobus właśnie zatrzymał się na przystanku. Wysiadłam, odczytując smsa od Leny „Kup nam po dwa piwka :)”. Cudownie. Nie dość, że mam pełną torbę książek to jeszcze będę dźwigać siatkę z sześciopakiem. Ruszyłam jednak w stronę sklepu, a po 20 minutach byłam już na mieszkaniu.
-
No nareszcie jesteś. - usłyszałam głos Julki, gdy tylko otworzyłam drzwi kuchni.
- Poczekaj bo uwierzę, że czekałyście na mnie, a nie na piwa. - mruknęłam, kręcąc głową i podając jej siatkę.
- No oczywiście, że na ciebie. - odpowiedziała Lena, wychodząc z naszego pokoju. - I na piwa. - dodała z głupim uśmiechem. - Znalazłaś jakieś książki?
- Aż za dużo…- westchnęłam. - Nie mogłam się zdecydować więc wzięłam wszystkie..
- Gdybyśmy wiedziały, że masz tyle książek to same byśmy po te piwa poszły.
- Nie było, aż tak ciężko – odpowiedziałam, prz
ebierając się w dresy. - W ogóle zgadnijcie kto się do mnie odezwał.
Weszłam do kuchni i otworzyłam piwo. Wróciłam jeszcze po telefon i usiadłam na jednym z krzeseł przy stole razem z dziewczynami.
- Patrząc na twój uśmiech to zgaduję, że Daniel. Co chciał? - spytała Lena, mając ten wzrok który mówił, że dobrze wie co myślę.
- Spytać co u mnie. - odpowiedziałam, wzruszając ramionami i starając się unikać jej wzroku. - Właśnie muszę mu odpisać..


- Szczerze? Zakochałam się w tym mieście :) Poza tym z Leną mieszka mi się max spoko :P Myślałam, że trudniej będzie mi się przyzwyczaić do drugiej osoby w pokoju :)
- No to super :) Wiesz, że tam wpadam do Ciebie :)

-
Ej.. On chyba chce przyjechać.. - powiedziałam nadal patrząc w telefon.
- Powiedz mu, że bez kolegi nie ma wstępu. - zaśmiała się Lena.

- Lena mówi, że nie ma mowy, żebyś przyjechał tutaj sam :)
- Jak to?
- Bez kolegi nie masz wstępu :P
- Hahaha, a o to Wam chodzi. Spoko, mogę wziąć kolegę :) Czyli ja jadę do Ciebie, a kolega do Leny? :)

-
Weźmie – powiedziałam, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Ekstra.

- Chyba, ze masz dziewczynę :) Jeśli tak to weź jeszcze jednego :P
- Hahaha głupek! Nie mam dziewczyny :)
- No to może być Was tylko 2 :P
- Kiedy?

- Pyta kiedy.. - powiedziałam, podnosząc wzrok na dziewczyny.
- Kiedy im pasuje. Nie planuje wracać w najbliższym czasie do domu. - odpowiedziała Lena.
- Ja tak samo.. Poza tym ja teraz mam mnóstwo projektów do zrobienia więc mnie w tym spotkaniu raczej nie uwzględniajcie. - odparła Julka, kończąc pierwsze piwo.

- A kiedy Wam pasuje?
- W przyszłym tygodniu nie mogę ale tak za dwa chyba będzie spoko :) Ile alkoholu mamy ze sobą wziąć? :)
- Ile chcecie, najwyżej dokupimy :P
- Ale wiecie, że nie ma przeproś i opuszczania kolejki :P
- Chcecie nas upić i wykorzystać we własnym mieszkaniu? :D
- Hahaha, nie! Ale masz fantazję! :D
- Trudno Wam będzie mnie opić :P łatwiej Wam pójdzie z Leną :)
- Mówisz? :) To ją wykorzystamy :P
- Ej, ej.. A ja? :(
- No dobra to Ty jesteś moja :)
- Od biedy mogę się zgodzić :P
- Od biedy? Aua.. No chyba, że wolisz kolegę :)
- Nie widziałam go więc nie pójdę w ciemno :)
- Czyli od biedy ja mogę być?
A miało być tak miło :)
- Przecież wiesz, że żartuję :)
- A co? Podobam Ci się? :P
- Nie widziałam Cię dwa lata :P Nie mogę Ci odpowiedzieć :) Mogłeś się zrobić siwy :) Ludzie w Twoim wieku już tak mają :P
- Nie jestem siwy! :D
- Zobaczę to uwierzę :) Wiesz ja mam jeszcze naście, a u Ciebie to daleko przeszłość :P
- Ooo Ty! :) Już zapomniałem jak złośliwa potrafisz być :)
- Szybko sobie przypomnisz :)
- W to akurat nie wątpię :) Lecę, bo mój współlokator wierci mi dziurę w brzuchu, żebym z nim wyszedł do znajomych. Odezwę się jutro :)
- Miłego wieczoru :)
- Tobie też :)


- Ala! - usłyszałam swoje imię i podniosłam wzrok. - Od pięciu minut do ciebie mówimy, a ty patrzysz w telefon z głupim uśmiechem i w ogóle nie reagujesz.. - zaśmiała się Julka.
- Skupiłam się na rozmowie. - odpowiedziałam, wstając. Wyrzuciłam butelkę do kosza i ziewnęłam.
- Nadal masz głupi uśmiech!
- Wcale nie mam! - odpowiedziałam, oburzona. Chociaż sama wiedziałam, że to nie prawda.
- I oczy ci się świecą! Ty na serio jesteś zakochana! Po dwóch latach! - krzyknęła Julka z niedowierzaniem.
- Wcale, że nie. - odparłam. - Idę się kąpać.
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z kuchni, czując na sobie ich spojrzenia, którymi próbowały wywiercić mi dziurę w plecach. Wcale nie byłam zakochana. Po prostu cieszyłam się z odnowionego kontaktu. Nie jestem zakochana.. Nie mogłabym przecież być. Nie. Uśmiecham się jak wariatka bo go lubię. I tyle.

niedziela, 12 kwietnia 2015

I. "Każde­mu zdarza się po­myłka, która później na­daje życiu sens."


- Zaraz będę. - usłyszałam i cicho westchnęłam, patrząc na małą dziewczynkę, która wspinała się po schodkach pomnika. Zawsze to samo.
- Miałaś tutaj być 15 minut temu. Jak ty to robisz? Na rynek masz 10 minut spacerkiem. - powiedziałam, lekko się krzywiąc.
- Będę za 5 minut, a teraz się rozłączam bo nie mogę iść i rozmawiać przez telefon. - odpowiedziała zdyszana i się rozłączyła. No tak.. Trudno pogodzić te dwie rzeczy. Mój humor nagle stał się lepszy. Nigdy nie potrafiłam być na nią zła. Nasunęłam okulary przeciwsłoneczne na nos bo jak na wrzesień słońce było ogromne. Ubrałam się zdecydowanie za ciepło. Zniecierpliwiona, ponownie cicho westchnęłam i odruchowo zerknęłam na wyświetlacz telefonu. "Wybieranie Daniel...", przeczytałam i zamarłam. O cholera. Z lekkim opóźnieniem rozłączyłam połączenie czerwoną słuchawką i chyba dopiero wtedy dotarło do mnie co  zrobiłam. Nie połączyłam się.. To przecież niemożliwe. Czułam, że serce mi zaraz wyskoczy. Dlaczego, aż tak bardzo się tym przejmuje? Pewnie nawet nie ma już mojego numeru. Tylko ja trzymam go w kontaktach od dwóch lat, chociaż sama nie wiem po co. Chyba muszę usiąść. Rozejrzałam się za wolnym miejscem i gdy w końcu je dostrzegłam i chciałam ruszyć w tamtym kierunku usłyszałam dźwięk telefonu. Odruchowo zamknęłam oczy, bojąc się spojrzeć na wyświetlacz. Ciekawość zwyciężyła i już po chwili patrzyłam na numer, którego nie miałam w kontaktach. Przecież to nie musi być on. Może dzwonić każdy. Może to coś ważnego.
- Słucham. - zanim zarejestrowałam to co robię już trzymałam telefon przy uchu.
- Cześć Ala. - usłyszałam i zamarłam. On. - Dzwoniłaś?
- Połączyłam się? - spytałam autentycznie zdziwiona, choć w głębi duszy dobrze wiedziałam, że to bardzo prawdopodobne. - Przepraszam.. Nie zablokowałam telefonu i przez przypadek do ciebie zadzwoniłam i myślałam, że się nie połączyłam. - wyrzuciłam z siebie jednym tchem i od razu zaczęłam zastanawiać się czy to w ogóle miało jakikolwiek sens.
- Aha, ok... No to na razie. - pożegnał się, a ja w końcu chyba doszłam do siebie.
- Pa. - odpowiedziałam i się rozłączyłam. Upewniłam się, że telefon jest zablokowany i wrzuciłam go do torebki. Serce biło mi tak szybko jakbym przebiegła maraton. Przecież nic się nie stało. Po prostu się pomyliłam. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę ławek. 
- Już jestem. - Na miejsce obok mnie, zaraz potem opadła moja koleżanka. Z wielkim uśmiechem na twarzy zdjęła kurtkę jeansową i położyła ją sobie na kolanach.
- Ok. - mruknęłam, nadal rozkojarzona.
- Ok? Żadnego nareszcie, znów to samo, czy dłużej się nie dało? - uniosła brwi. - Spodziewałam się jakichś żali.. Ala.. Rozczarowałaś mnie. - zaśmiała się.
- W sumie.. Powinnam cię zabić bo przez ciebie się pomyliłam, gdybyś była tutaj na czas to bym do niego nie zadzwoniła.. - odpowiedziałam.
- Do niego? - powtórzyła, uśmiechając się znacząco. - Do kogo zadzwoniłaś?
- Do nikogo. Chodź ze mną do Karmello, potrzebuję kawy. - powiedziałam, wstając
- Powiedz mi do kogo zadzwoniłaś.
- I tak go nie znasz...
- I tak chcę wiedzieć... - nie dawała za wygraną i dalej nie ruszała się z miejsca. - Ala, nooo....
- Dobrze powiem ci w drodze po kawę. - westchnęłam, przewracając oczami. Z wielkim uśmiechem na twarzy wstała i ruszyła w przeciwną stronę. - Karmello jest na Floriańskiej..
- Gdzie jest Floriańska? - spytała, zatrzymując się.
- Nie będę komentować tego, że nie wiesz gdzie ona jest, a przed chwilą koło niej musiałaś przejść- zaśmiałam się - Chodź.
- No to opowiadaj. - niemal mi rozkazała, patrząc na mnie wyczekująco. Po co ja się w ogóle odzywałam?
- W sumie to nie ma nawet o czym.. Przez przypadek zadzwoniłam do kolegi.. byłego  kolegi.. z którym kiedyś utrzymywałam kontakt, a teraz już nie utrzymujemy.. - zmarszczyłam brwi, starając się nie zagłębiać w szczegóły bo to było tak skomplikowane, że i tak pewnie by tego nie zrozumiała.
- Dlaczego nie utrzymujecie już kontaktu?
- Bo go urwał.. - odpowiedziałam cicho. - I zanim zapytasz mnie dlaczego to ci od razu powiem, że nie wiem.. Nie pierwszy raz. W sumie znamy się od siedmiu lat.. Poznałam go gdy chodził z moją kuzynką i tak piszemy z przerwami.. Wiesz.. Trzy, cztery miesiące jest fajnie a nagle on urywa kontakt, nie odzywa się i znowu go odnawiamy po jakimś czasie.. Teraz będą już jakieś dwa lata..
- Musiałaś być w nim nieźle zakochana.. - powiedziała zaskoczona, a ja na chwilę przystanęłam.
- Co? Nie kochałam go.. - zaśmiałam się. Chyba jednak źle mnie zrozumiała. - Pisałam z nim nadal bo.. - urywałam. Jestem głupia? - ... lubiłam z nim pisać. - wzruszyłam ramionami i znów zaczęłam iść, kątem oka widziąc wyraz jej twarzy, który wskazywał na to, że chyba nie do końca mi wierzy. - Nie patrz tak na mnie! Nie kochałam go.. Po prostu bardzo lubiłam, tyle.
- O tak.. Bo ty należysz do osób, które wybaczają takie coś osobom, których po prostu lubią... - powiedziała, patrząc na mnie z po wątpieniem. - Aluś przecież cię znam.
- Nie drąż już tego, błagam. - jęknęłam, jeszcze bardziej żałując rozpoczęcia tego tematu.
- A gdyby wieczorem napisał i zapytał co słychać to odpisałabyś mu? - uniosła brwi.
- Nie muszę się nad tym zastanawiać bo wiem, że tego nie zrobi. Między innymi dlatego, że z tego co pamiętam ma dziewczynę. Wiesz do kogo się pomyliłam i zakończymy ten temat. Poczekaj, aż opowiem ci z kim mieszkam.. Po prostu padniesz.. - powiedziałam z uśmiechem i otworzyłam drzwi kawiarni. Nie było warto roztrząsać tego tematu.

Zmęczona wysiadłam na przystanku i ruszyłam w stronę mieszkania, gdy nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Wyrzuciłam z siebie kilka niecenzuralnych słów, nie mogąc go znaleźć w torebce, która była stanowczo za mała jak na taką ilość rzeczy. Po chwili jednak udało mi się go wydostać i na wyświetlaczu zauważyłam zdjęcie mojej współlokatorki.
- No co tam? - odebrałam, zatrzymując się przed pasami i czekając na zielone światło.
- Za ile będziesz? - spytała szeptem. - Błagam cię pośpiesz się bo przyjechała.
- Za jakieś 3 minuty.. - odpowiedziałam, przechodząc przez ulicę. - Kto przyjechał?
- Ta dziewczyna z jednoosobowego! Zaraz tutaj pewnie przyjdzie, nie chce być sama. Pośpiesz się. - powiedziała, rozkazującym tonem i się rozłączyła. Przyśpieszyłam bo sama byłam ciekawa nowej współlokatorki. Z opisu właścicieli wiem tylko tyle, że jest studentką drugiego roku budownictwa. Właściwie to jej trochę współczułam. Nasze mieszkanie było rozplanowane tak, że nasz pokój był zaraz obok kuchni i pierwsze co przyszło mi do głowy po zobaczeniu tego to myśl, że ta kuchnia jednak jest bardziej nasza. A jeśli się nie dogadamy? Będzie trochę niezręcznie. A co dopiero, gdy wprowadzi się chłopak z pokoju obok łazienki. Chociaż tego akurat nie mogłam się doczekać.
Weszłam na podwórko przez otwartą bramę. Widocznie wjechała tutaj samochodem, żeby było jej się łatwiej rozpakować. Ciekawe co na to właściciel. Nigdy nie zapomnę jego miny, gdy zobaczył ilość rzeczy jaką ja ze sobą przywiozłam. W domu panowała śmiertelna cisza i aż mi się śmiać zachciało gdy wyobraziłam sobie czekającą na mnie, zestresowaną Lenę.
- No nareszcie! - syknęła cicho, gdy tylko otworzyłam drzwi pokoju. - Bałam się, że będę tutaj sama jak przyjdzie.
- Widziałaś ją? - spytałam cicho. Od razu udzielił mi się ten konspiracyjny nastrój.
- Przez okno ale parę sekund bo weszła, a ja uciekłam do pokoju. Wygląda na miłą. - wzruszyła ramionami i poprawiła się na łóżku.
- Blondynka, bru.. - urwałam, słysząc, że drzwi do pokoju się otwierają. - To pewnie ona. - szepnęłam.
- Wychodzimy?
- Idź pierwsza. - powiedziałam, wskazując głową w stronę wyjścia.
- Dlaczego ja? - spytała, wstając.
- Jesteś odważniejsza. - odpowiedziałam, a ona przewróciła jedynie oczami i podeszła do drzwi. Wzięła głęboki oddech i weszła do kuchni.
- Cześć, jestem Lena. - przedstawiła się wysokiej brunetce, która właśnie układała jedzenie na swojej półce w lodówce. Miała długie, ciemne włosy, sięgające do połowy pleców i prawie czarne duże oczy. Na pierwszy rzut normalna dziewczyna jednak już po chwili zauważyłam, że jest całkiem ładna. - A to jest Ala. - skinęła na mnie głową.
- Cześć, Ala. - podeszłam do niej, uśmiechając się promiennie. Naprawdę sprawiała wrażenie miłej osoby.
- Julka, miło mi. - odpowiedziała, ściskając moją dłoń. - To jest moja część? Jako jedyna była wolna..
- Tak, tak.. - odparłam automatycznie. - Każda ma po jednej. Tak samo w tamtej szafce. - powiedziałam, wskazując na szafkę przy ścianie. - I w łazience to samo.
- Ok. - powiedziała, kontynuując rozpakowywanie jedzenia. A myślałam, że tylko mi mama dała tyle jedzenia, że spokojnie mogłabym nim wykarmić połowę Krakowa. - Podobno jesteście na pierwszy.. - zaczęła, ale nagle rozbrzmiało się pukanie do drzwi.
- Dzień dobry.
W drzwiach kuchni pojawił się nasz siedemdziesięcioletni właściciel, który był jednym z tych staruszków, którego nie dało się nie kochać.
- Dzień dobry. - przywitałam się jednocześnie razem z Leną.
- Widzę, że już się poznałyście. - powiedział z uśmiechem. - Przyszedłem spytać czy wiecie jak się zakręca tutaj kaloryfery.
- Już zakręciłam bo było strasznie gorąco. - odpowiedziała mu Lena. - Pokażemy wszystko Julce. 
- Widziałyście mojego wnuka? - spytał, niby od niechcenia, a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Dobrze pamiętałam jak przyjechałam oglądać to mieszkanie pierwszy raz, a on ciągle wtrącał do rozmowy wzmianki o tym, że jego wnuk nie ma dziewczyny. W sumie to dość dziwne, biorąc pod uwagę fakt jak nieziemsko przystojny jest. Może jest gejem? Hm.. O tym nie pomyślałam wcześniej. Muszę to koniecznie omówić z Leną.
- Kilka razy. - odpowiedziała mu moja współlokatora, która z tego co widziałam też ledwo powstrzymywała wybuch śmiechu.
- No to dobrze.. Gdybyście czegoś nie wiedziały to pukajcie i pytajcie. No... to się integrujcie. - rzucił przez ramię i zamknął za sobą drzwi.
- Lubię go. - stwierdziłam, patrząc nadal w miejsce w którym zniknął.
- Co z tym wnukiem jest nie tak? - spytała Julka, marszcząc brwi.
- Oj z nim to akurat wszystko jest w jak najlepszym porządku, a nawet lepiej. - powiedziała Lena, szczerząc się do mnie. - Musisz koniecznie go zobaczyć. Ciasteczko.
- To on ma pokój koło waszego? Jejku, zawsze chciałam mieszkać z jakimś przystojnym chłopakiem!
- Ja tak samo! - odparłam automatycznie.
Dalsza rozmowa potwierdziła tylko pierwsze wrażenie jakie zrobiła na mnie Julka. Okazało się, że też jest fanką siatkówki więc kolejne pół godziny obgadałyśmy całą reprezentacje. Nie mamy jednak takiego samego gustu i każdej z nas podoba się inny typ facetów ale to w sumie nawet lepiej.
- Boże! Lena! Co ja dzisiaj zrobiłam. - krzyknęłam chyba trochę za głośno, otwierając jej piwo. - Zgaduj do kogo się pomyliłam.
- Nie mam pojęcia. - wzruszyła ramionami, szukając w szafce chusteczek higienicznych.
- Pamiętasz jeszcze Daniela?
- No trudno by mi było go zapomnieć. Zadzwoniłaś do niego?
- Tak.. - westchnęłam. - Nie zablokowałam sobie telefonu i nagle patrzę, a tu do niego dzwonię. Myślałam, że się nie połączyłam, a ja patrzę a on zaraz do mnie oddzwania. Ale nie rozmawialiśmy długo wyjaśniłam mu, że się pomyliłam.
- Ale bym się śmiała jakby pomyślał, że zrobiłaś to specjalnie.
- Dlaczego miałabym do niego dzwonić specjalnie? - zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc.
- No nie wiem.. Żeby odnowić kontakt?
- No co ty.. - przewróciłam oczami. - Nie pisaliśmy od dwóch lat.
- Nie pierwszy raz. - przypomniała mi. - A to trochę dziwne, że akurat do niego się mylisz.
- Przecież to nie ja tylko mój telefon! A że akurat na niego padło..
- Nie wiesz czy ci uwierzył..
- Nieważne. - mruknęłam, upijając łyk piwa.
- A o co chodzi? - spytała Julka, która teraz tylko obserwowała nas, patrząc na zmianę raz na mnie, a raz na Lenę.
- Mogę jej to opowiedzieć? Lubie takie skomplikowane sytuacje.
- Myślisz, że mogę napisać do niego i mu wyjaśnić, że nie zrobiłam tego specjalnie?
- A jednak się tym przejmujesz? - zaśmiała się. - Pisz, a ja opowiem Julce wasze love story.


wbrew pozorom nie zadzwoniłam specjalnie :)

 Spoko :) Nawet tak nie pomyślałem  
bo niby czemu miałabyś to robić
                                                                                              
 

Jak teraz o tym myślę to tak wygląda ;d
                                                                                             

Nic się przecież nie stało

- Widzicie.. - westchnęłam z ulgą. - Mówiłam, że tak sobie nie pomyślał. I co ja mam teraz napisać?
- Może zapytaj go co słychać? - odpowiedziała Julka, otwierając drugie piwo. - Skoro już napisałaś to nie bardzo tak urwać.

Tak w ogóle to co słychać? :)
                                                                          
A no co.. Przeprowadziłem się obroniłem
licencjat. A co u Ciebie?                                                                                                
Integruję się właśnie ze współlokatorkami :)
                                                                                         
A mieszkasz w akademiku czy w mieszkaniu?

W mieszkaniu.
z Leną nie wiem czy ją kojarzysz pewnie Ci o niej pisałam
                                                                                         
Tak dawno to było, że mogę jej nie
pamiętać a tak same dziewczyny na mieszkaniu?                                                                                                   
Mamy jednego współlokatora :) Ale jeszcze oficjalnie go nie poznałyśmy
                                                                                          

A jak w szkole ?

Jeszcze nie byłam :) Jutro zaczynam :)
                                                                                         
Tak sobie myślę, że musimy się kiedyś napić razem.

Nie ma sprawy :)
                                                                                        
Tylko musisz mnie przyjąć :)

Mogę Cię też oprowadzić po Krakowie jak ogarnę coś więcej niż drogę z mieszkania na rynek :)
                                                                                          
Hahaha :) to na obecną chwilę to raczej ja mogę Ciebie oprowadzić po Krakowie :)

Tak też może być. :)

Jak Wam idzie integracja?

Świetnie :) Trochę się stresowałam ale
Julka wydaje się być mega fajna :) Tylko Lena mi się źle czuje. Rozchorowała się
                                                                                       
Jeszcze się od niej zarazisz..

Oby nie.. Moja mama by zaczęła panikować wtedy                                            
                                                                                       
Jeszcze by do Cb przyjechała :D

A wiesz ze wcale bym się nie zdziwiła.                       

Aż tak panikuje?

Nie no.. Oprócz tego, że dzwoni średnio co godzinę niby
po to żeby mi coś powiedzieć ale tak przy okazji
zapyta czy jestem w domu, czy nie jestem głodna itd. to nic                                       
                                                                                        
Hahaha :) Po prostu za Tobą tęskni :)

nawet mój młody dzisiaj do mnie dzwonił
Jezu właśnie! Wszystkiego najlepszego!
                                                                                        
aaaa dziękuję :)

kompletnie o tym zapomniałam dopiero sobie
przypomniałam jak wspomniałam o moim młodym
który żalił mi się przez telefon ze musi iść na dyskotekę
                                                                                 
a ile on ma lat? dyskoteki w szkole były świetne

11 do 5 podstawówki chodzi :)
Fakt. W podstawówce były najlepsze
serio żadnej chyba nie opuściłam
                                                
Ale my jesteśmy już starzy....kiedy to było....

Ty to szczególnie
ja mam jeszcze naście hahaha
                                                                                       
oooo Ty :D
chociaż wiesz jak mi się miło zrobiło jak mnie ostatnio pani o dowód poprosiła.

Może miała problemy ze wzrokiem :P

ej nie jestem taki stary ! :D
dobra ja spadam pod prysznic. Ale myślę że 
musimy jeszcze tak pogadać                                                                                 
Też idę bo mam łazienkę wolną
                                                                                     
ok to trzymaj się :)


- Skończyłam. - powiedziałam, zamykając laptopa.
- I jak wam się pisało po dwóch latach? - spytała Julka, patrząc na mnie z ciekawością.
- Nie wiem.. - mruknęłam, wstając. - To już nie jest chyba mój Daniel...


                                                                               ~*~

Jest i pierwszy rozdział :) Mam nadzieję, że to opowiadanie Wam się spodoba i że wytrwam z nim do końca. Bardzo proszę o komentarze :) Chciałabym sprawdzić po prostu czy jest ktoś kto to czyta. :)

piątek, 27 marca 2015

Prolog.

    

                                  Ciężko jest patrzeć jak odchodzi ktoś kto znaczył tak wiele.
                                  Jak z dnia na dzień coraz mniej dla siebie znaczymy.
                                  Jak z dnia na dzień coraz bardziej się od siebie odsuwamy.
                                  Patrzeć jak nasze miejsce u boku drugiej osoby zajmuje ktoś inny, 
                                  a nas zamiast smsa na dzień dobry budzi budzik, 
                                  którego dźwięk tak bardzo drażni.

                                  Nie rozmawiamy ze sobą do późna jak dawniej.
                                  Ba! My już wcale ze sobą nie rozmawiamy.

                                  A po naszej intensywnej znajomości
                                  zostało już tylko archiwum rozmów.

                                  Ale zacznijmy od początku...  



                                                                                 ~*~                

                              Dodaję prolog ale niestety na rozdziały musicie poczekać trochę bo mam dopiero pierwszy a sposób w jaki mam zamiar to napisać jest dość trudny do ogarnięcia ale mam nadzieję, że mi się to uda i już niedługo zacznę znów udostępniać rozdziały. Naprawdę mi tego brakowało :) Mam nadzieję, że to opowiadanie spodoba Wam się tak bardzo jak Słodkie, mimo że nie będzie w nim siatkarzy :) Zaglądajcie tu od czasu do czasu :)