niedziela, 12 kwietnia 2015
I. "Każdemu zdarza się pomyłka, która później nadaje życiu sens."
- Zaraz będę. - usłyszałam i cicho westchnęłam, patrząc na małą dziewczynkę, która wspinała się po schodkach pomnika. Zawsze to samo.
- Miałaś tutaj być 15 minut temu. Jak ty to robisz? Na rynek masz 10 minut spacerkiem. - powiedziałam, lekko się krzywiąc.
- Będę za 5 minut, a teraz się rozłączam bo nie mogę iść i rozmawiać przez telefon. - odpowiedziała zdyszana i się rozłączyła. No tak.. Trudno pogodzić te dwie rzeczy. Mój humor nagle stał się lepszy. Nigdy nie potrafiłam być na nią zła. Nasunęłam okulary przeciwsłoneczne na nos bo jak na wrzesień słońce było ogromne. Ubrałam się zdecydowanie za ciepło. Zniecierpliwiona, ponownie cicho westchnęłam i odruchowo zerknęłam na wyświetlacz telefonu. "Wybieranie Daniel...", przeczytałam i zamarłam. O cholera. Z lekkim opóźnieniem rozłączyłam połączenie czerwoną słuchawką i chyba dopiero wtedy dotarło do mnie co zrobiłam. Nie połączyłam się.. To przecież niemożliwe. Czułam, że serce mi zaraz wyskoczy. Dlaczego, aż tak bardzo się tym przejmuje? Pewnie nawet nie ma już mojego numeru. Tylko ja trzymam go w kontaktach od dwóch lat, chociaż sama nie wiem po co. Chyba muszę usiąść. Rozejrzałam się za wolnym miejscem i gdy w końcu je dostrzegłam i chciałam ruszyć w tamtym kierunku usłyszałam dźwięk telefonu. Odruchowo zamknęłam oczy, bojąc się spojrzeć na wyświetlacz. Ciekawość zwyciężyła i już po chwili patrzyłam na numer, którego nie miałam w kontaktach. Przecież to nie musi być on. Może dzwonić każdy. Może to coś ważnego.
- Słucham. - zanim zarejestrowałam to co robię już trzymałam telefon przy uchu.
- Cześć Ala. - usłyszałam i zamarłam. On. - Dzwoniłaś?
- Połączyłam się? - spytałam autentycznie zdziwiona, choć w głębi duszy dobrze wiedziałam, że to bardzo prawdopodobne. - Przepraszam.. Nie zablokowałam telefonu i przez przypadek do ciebie zadzwoniłam i myślałam, że się nie połączyłam. - wyrzuciłam z siebie jednym tchem i od razu zaczęłam zastanawiać się czy to w ogóle miało jakikolwiek sens.
- Aha, ok... No to na razie. - pożegnał się, a ja w końcu chyba doszłam do siebie.
- Pa. - odpowiedziałam i się rozłączyłam. Upewniłam się, że telefon jest zablokowany i wrzuciłam go do torebki. Serce biło mi tak szybko jakbym przebiegła maraton. Przecież nic się nie stało. Po prostu się pomyliłam. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę ławek.
- Już jestem. - Na miejsce obok mnie, zaraz potem opadła moja koleżanka. Z wielkim uśmiechem na twarzy zdjęła kurtkę jeansową i położyła ją sobie na kolanach.
- Ok. - mruknęłam, nadal rozkojarzona.
- Ok? Żadnego nareszcie, znów to samo, czy dłużej się nie dało? - uniosła brwi. - Spodziewałam się jakichś żali.. Ala.. Rozczarowałaś mnie. - zaśmiała się.
- W sumie.. Powinnam cię zabić bo przez ciebie się pomyliłam, gdybyś była tutaj na czas to bym do niego nie zadzwoniła.. - odpowiedziałam.
- Do niego? - powtórzyła, uśmiechając się znacząco. - Do kogo zadzwoniłaś?
- Do nikogo. Chodź ze mną do Karmello, potrzebuję kawy. - powiedziałam, wstając
- Powiedz mi do kogo zadzwoniłaś.
- I tak go nie znasz...
- I tak chcę wiedzieć... - nie dawała za wygraną i dalej nie ruszała się z miejsca. - Ala, nooo....
- Dobrze powiem ci w drodze po kawę. - westchnęłam, przewracając oczami. Z wielkim uśmiechem na twarzy wstała i ruszyła w przeciwną stronę. - Karmello jest na Floriańskiej..
- Gdzie jest Floriańska? - spytała, zatrzymując się.
- Nie będę komentować tego, że nie wiesz gdzie ona jest, a przed chwilą koło niej musiałaś przejść- zaśmiałam się - Chodź.
- No to opowiadaj. - niemal mi rozkazała, patrząc na mnie wyczekująco. Po co ja się w ogóle odzywałam?
- W sumie to nie ma nawet o czym.. Przez przypadek zadzwoniłam do kolegi.. byłego kolegi.. z którym kiedyś utrzymywałam kontakt, a teraz już nie utrzymujemy.. - zmarszczyłam brwi, starając się nie zagłębiać w szczegóły bo to było tak skomplikowane, że i tak pewnie by tego nie zrozumiała.
- Dlaczego nie utrzymujecie już kontaktu?
- Bo go urwał.. - odpowiedziałam cicho. - I zanim zapytasz mnie dlaczego to ci od razu powiem, że nie wiem.. Nie pierwszy raz. W sumie znamy się od siedmiu lat.. Poznałam go gdy chodził z moją kuzynką i tak piszemy z przerwami.. Wiesz.. Trzy, cztery miesiące jest fajnie a nagle on urywa kontakt, nie odzywa się i znowu go odnawiamy po jakimś czasie.. Teraz będą już jakieś dwa lata..
- Musiałaś być w nim nieźle zakochana.. - powiedziała zaskoczona, a ja na chwilę przystanęłam.
- Co? Nie kochałam go.. - zaśmiałam się. Chyba jednak źle mnie zrozumiała. - Pisałam z nim nadal bo.. - urywałam. Jestem głupia? - ... lubiłam z nim pisać. - wzruszyłam ramionami i znów zaczęłam iść, kątem oka widziąc wyraz jej twarzy, który wskazywał na to, że chyba nie do końca mi wierzy. - Nie patrz tak na mnie! Nie kochałam go.. Po prostu bardzo lubiłam, tyle.
- O tak.. Bo ty należysz do osób, które wybaczają takie coś osobom, których po prostu lubią... - powiedziała, patrząc na mnie z po wątpieniem. - Aluś przecież cię znam.
- Nie drąż już tego, błagam. - jęknęłam, jeszcze bardziej żałując rozpoczęcia tego tematu.
- A gdyby wieczorem napisał i zapytał co słychać to odpisałabyś mu? - uniosła brwi.
- Nie muszę się nad tym zastanawiać bo wiem, że tego nie zrobi. Między innymi dlatego, że z tego co pamiętam ma dziewczynę. Wiesz do kogo się pomyliłam i zakończymy ten temat. Poczekaj, aż opowiem ci z kim mieszkam.. Po prostu padniesz.. - powiedziałam z uśmiechem i otworzyłam drzwi kawiarni. Nie było warto roztrząsać tego tematu.
Zmęczona wysiadłam na przystanku i ruszyłam w stronę mieszkania, gdy nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Wyrzuciłam z siebie kilka niecenzuralnych słów, nie mogąc go znaleźć w torebce, która była stanowczo za mała jak na taką ilość rzeczy. Po chwili jednak udało mi się go wydostać i na wyświetlaczu zauważyłam zdjęcie mojej współlokatorki.
- No co tam? - odebrałam, zatrzymując się przed pasami i czekając na zielone światło.
- Za ile będziesz? - spytała szeptem. - Błagam cię pośpiesz się bo przyjechała.
- Za jakieś 3 minuty.. - odpowiedziałam, przechodząc przez ulicę. - Kto przyjechał?
- Ta dziewczyna z jednoosobowego! Zaraz tutaj pewnie przyjdzie, nie chce być sama. Pośpiesz się. - powiedziała, rozkazującym tonem i się rozłączyła. Przyśpieszyłam bo sama byłam ciekawa nowej współlokatorki. Z opisu właścicieli wiem tylko tyle, że jest studentką drugiego roku budownictwa. Właściwie to jej trochę współczułam. Nasze mieszkanie było rozplanowane tak, że nasz pokój był zaraz obok kuchni i pierwsze co przyszło mi do głowy po zobaczeniu tego to myśl, że ta kuchnia jednak jest bardziej nasza. A jeśli się nie dogadamy? Będzie trochę niezręcznie. A co dopiero, gdy wprowadzi się chłopak z pokoju obok łazienki. Chociaż tego akurat nie mogłam się doczekać.
Weszłam na podwórko przez otwartą bramę. Widocznie wjechała tutaj samochodem, żeby było jej się łatwiej rozpakować. Ciekawe co na to właściciel. Nigdy nie zapomnę jego miny, gdy zobaczył ilość rzeczy jaką ja ze sobą przywiozłam. W domu panowała śmiertelna cisza i aż mi się śmiać zachciało gdy wyobraziłam sobie czekającą na mnie, zestresowaną Lenę.
- No nareszcie! - syknęła cicho, gdy tylko otworzyłam drzwi pokoju. - Bałam się, że będę tutaj sama jak przyjdzie.
- Widziałaś ją? - spytałam cicho. Od razu udzielił mi się ten konspiracyjny nastrój.
- Przez okno ale parę sekund bo weszła, a ja uciekłam do pokoju. Wygląda na miłą. - wzruszyła ramionami i poprawiła się na łóżku.
- Blondynka, bru.. - urwałam, słysząc, że drzwi do pokoju się otwierają. - To pewnie ona. - szepnęłam.
- Wychodzimy?
- Idź pierwsza. - powiedziałam, wskazując głową w stronę wyjścia.
- Dlaczego ja? - spytała, wstając.
- Jesteś odważniejsza. - odpowiedziałam, a ona przewróciła jedynie oczami i podeszła do drzwi. Wzięła głęboki oddech i weszła do kuchni.
- Cześć, jestem Lena. - przedstawiła się wysokiej brunetce, która właśnie układała jedzenie na swojej półce w lodówce. Miała długie, ciemne włosy, sięgające do połowy pleców i prawie czarne duże oczy. Na pierwszy rzut normalna dziewczyna jednak już po chwili zauważyłam, że jest całkiem ładna. - A to jest Ala. - skinęła na mnie głową.
- Cześć, Ala. - podeszłam do niej, uśmiechając się promiennie. Naprawdę sprawiała wrażenie miłej osoby.
- Julka, miło mi. - odpowiedziała, ściskając moją dłoń. - To jest moja część? Jako jedyna była wolna..
- Tak, tak.. - odparłam automatycznie. - Każda ma po jednej. Tak samo w tamtej szafce. - powiedziałam, wskazując na szafkę przy ścianie. - I w łazience to samo.
- Ok. - powiedziała, kontynuując rozpakowywanie jedzenia. A myślałam, że tylko mi mama dała tyle jedzenia, że spokojnie mogłabym nim wykarmić połowę Krakowa. - Podobno jesteście na pierwszy.. - zaczęła, ale nagle rozbrzmiało się pukanie do drzwi.
- Dzień dobry.
W drzwiach kuchni pojawił się nasz siedemdziesięcioletni właściciel, który był jednym z tych staruszków, którego nie dało się nie kochać.
- Dzień dobry. - przywitałam się jednocześnie razem z Leną.
- Widzę, że już się poznałyście. - powiedział z uśmiechem. - Przyszedłem spytać czy wiecie jak się zakręca tutaj kaloryfery.
- Już zakręciłam bo było strasznie gorąco. - odpowiedziała mu Lena. - Pokażemy wszystko Julce.
- Widziałyście mojego wnuka? - spytał, niby od niechcenia, a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Dobrze pamiętałam jak przyjechałam oglądać to mieszkanie pierwszy raz, a on ciągle wtrącał do rozmowy wzmianki o tym, że jego wnuk nie ma dziewczyny. W sumie to dość dziwne, biorąc pod uwagę fakt jak nieziemsko przystojny jest. Może jest gejem? Hm.. O tym nie pomyślałam wcześniej. Muszę to koniecznie omówić z Leną.
- Kilka razy. - odpowiedziała mu moja współlokatora, która z tego co widziałam też ledwo powstrzymywała wybuch śmiechu.
- No to dobrze.. Gdybyście czegoś nie wiedziały to pukajcie i pytajcie. No... to się integrujcie. - rzucił przez ramię i zamknął za sobą drzwi.
- Lubię go. - stwierdziłam, patrząc nadal w miejsce w którym zniknął.
- Co z tym wnukiem jest nie tak? - spytała Julka, marszcząc brwi.
- Oj z nim to akurat wszystko jest w jak najlepszym porządku, a nawet lepiej. - powiedziała Lena, szczerząc się do mnie. - Musisz koniecznie go zobaczyć. Ciasteczko.
- To on ma pokój koło waszego? Jejku, zawsze chciałam mieszkać z jakimś przystojnym chłopakiem!
- Ja tak samo! - odparłam automatycznie.
Dalsza rozmowa potwierdziła tylko pierwsze wrażenie jakie zrobiła na mnie Julka. Okazało się, że też jest fanką siatkówki więc kolejne pół godziny obgadałyśmy całą reprezentacje. Nie mamy jednak takiego samego gustu i każdej z nas podoba się inny typ facetów ale to w sumie nawet lepiej.
- Boże! Lena! Co ja dzisiaj zrobiłam. - krzyknęłam chyba trochę za głośno, otwierając jej piwo. - Zgaduj do kogo się pomyliłam.
- Nie mam pojęcia. - wzruszyła ramionami, szukając w szafce chusteczek higienicznych.
- Pamiętasz jeszcze Daniela?
- No trudno by mi było go zapomnieć. Zadzwoniłaś do niego?
- Tak.. - westchnęłam. - Nie zablokowałam sobie telefonu i nagle patrzę, a tu do niego dzwonię. Myślałam, że się nie połączyłam, a ja patrzę a on zaraz do mnie oddzwania. Ale nie rozmawialiśmy długo wyjaśniłam mu, że się pomyliłam.
- Ale bym się śmiała jakby pomyślał, że zrobiłaś to specjalnie.
- Dlaczego miałabym do niego dzwonić specjalnie? - zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc.
- No nie wiem.. Żeby odnowić kontakt?
- No co ty.. - przewróciłam oczami. - Nie pisaliśmy od dwóch lat.
- Nie pierwszy raz. - przypomniała mi. - A to trochę dziwne, że akurat do niego się mylisz.
- Przecież to nie ja tylko mój telefon! A że akurat na niego padło..
- Nie wiesz czy ci uwierzył..
- Nieważne. - mruknęłam, upijając łyk piwa.
- A o co chodzi? - spytała Julka, która teraz tylko obserwowała nas, patrząc na zmianę raz na mnie, a raz na Lenę.
- Mogę jej to opowiedzieć? Lubie takie skomplikowane sytuacje.
- Myślisz, że mogę napisać do niego i mu wyjaśnić, że nie zrobiłam tego specjalnie?
- A jednak się tym przejmujesz? - zaśmiała się. - Pisz, a ja opowiem Julce wasze love story.
wbrew pozorom nie zadzwoniłam specjalnie :)
Spoko :) Nawet tak nie pomyślałem
bo niby czemu miałabyś to robić
Jak teraz o tym myślę to tak wygląda ;d
Nic się przecież nie stało
- Widzicie.. - westchnęłam z ulgą. - Mówiłam, że tak sobie nie pomyślał. I co ja mam teraz napisać?
- Może zapytaj go co słychać? - odpowiedziała Julka, otwierając drugie piwo. - Skoro już napisałaś to nie bardzo tak urwać.
Tak w ogóle to co słychać? :)
A no co.. Przeprowadziłem się obroniłem licencjat. A co u Ciebie?
Integruję się właśnie ze współlokatorkami :)
A mieszkasz w akademiku czy w mieszkaniu?
W mieszkaniu.
z Leną nie wiem czy ją kojarzysz pewnie Ci o niej pisałam
Tak dawno to było, że mogę jej nie pamiętać a tak same dziewczyny na mieszkaniu?
Mamy jednego współlokatora :) Ale jeszcze oficjalnie go nie poznałyśmy
A jak w szkole ?
Jeszcze nie byłam :) Jutro zaczynam :)
Tak sobie myślę, że musimy się kiedyś napić razem.
Nie ma sprawy :)
Tylko musisz mnie przyjąć :)
Mogę Cię też oprowadzić po Krakowie jak ogarnę coś więcej niż drogę z mieszkania na rynek :)
Hahaha :) to na obecną chwilę to raczej ja mogę Ciebie oprowadzić po Krakowie :)
Tak też może być. :)
Jak Wam idzie integracja?
Świetnie :) Trochę się stresowałam ale
Julka wydaje się być mega fajna :) Tylko Lena mi się źle czuje. Rozchorowała się
Jeszcze się od niej zarazisz..
Oby nie.. Moja mama by zaczęła panikować wtedy
Jeszcze by do Cb przyjechała :D
A wiesz ze wcale bym się nie zdziwiła.
Aż tak panikuje?
Nie no.. Oprócz tego, że dzwoni średnio co godzinę niby
po to żeby mi coś powiedzieć ale tak przy okazji
zapyta czy jestem w domu, czy nie jestem głodna itd. to nic
Hahaha :) Po prostu za Tobą tęskni :)
nawet mój młody dzisiaj do mnie dzwonił
Jezu właśnie! Wszystkiego najlepszego!
aaaa dziękuję :)
kompletnie o tym zapomniałam dopiero sobie
przypomniałam jak wspomniałam o moim młodym
który żalił mi się przez telefon ze musi iść na dyskotekę
a ile on ma lat? dyskoteki w szkole były świetne
11 do 5 podstawówki chodzi :)
Fakt. W podstawówce były najlepsze
serio żadnej chyba nie opuściłam
Ale my jesteśmy już starzy....kiedy to było....
Ty to szczególnie
ja mam jeszcze naście hahaha
oooo Ty :D
chociaż wiesz jak mi się miło zrobiło jak mnie ostatnio pani o dowód poprosiła.
Może miała problemy ze wzrokiem :P
ej nie jestem taki stary ! :D
dobra ja spadam pod prysznic. Ale myślę że musimy jeszcze tak pogadać
Też idę bo mam łazienkę wolną
ok to trzymaj się :)
- Skończyłam. - powiedziałam, zamykając laptopa.
- I jak wam się pisało po dwóch latach? - spytała Julka, patrząc na mnie z ciekawością.
- Nie wiem.. - mruknęłam, wstając. - To już nie jest chyba mój Daniel...
~*~
Jest i pierwszy rozdział :) Mam nadzieję, że to opowiadanie Wam się spodoba i że wytrwam z nim do końca. Bardzo proszę o komentarze :) Chciałabym sprawdzić po prostu czy jest ktoś kto to czyta. :)
piątek, 27 marca 2015
Prolog.
Ciężko jest patrzeć jak odchodzi ktoś kto znaczył tak wiele.
Jak z dnia na dzień coraz mniej dla siebie znaczymy.
Jak z dnia na dzień coraz bardziej się od siebie odsuwamy.
Patrzeć jak nasze miejsce u boku drugiej osoby zajmuje ktoś inny,
a nas zamiast smsa na dzień dobry budzi budzik,
którego dźwięk tak bardzo drażni.
Nie rozmawiamy ze sobą do późna jak dawniej.
Ba! My już wcale ze sobą nie rozmawiamy.
A po naszej intensywnej znajomości
zostało już tylko archiwum rozmów.
Ale zacznijmy od początku...
~*~
Dodaję prolog ale niestety na rozdziały musicie poczekać trochę bo mam dopiero pierwszy a sposób w jaki mam zamiar to napisać jest dość trudny do ogarnięcia ale mam nadzieję, że mi się to uda i już niedługo zacznę znów udostępniać rozdziały. Naprawdę mi tego brakowało :) Mam nadzieję, że to opowiadanie spodoba Wam się tak bardzo jak Słodkie, mimo że nie będzie w nim siatkarzy :) Zaglądajcie tu od czasu do czasu :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)